A ja spacerkiem załatwiam rzeczy prozaiczne jak zamknięcie konta bankowego oraz zakupy w sklepie zielarskim. Chodzę tym razem pod mosten księcia J.P. Przypomniało mi się Alaina de Bottona, który w jednej ze swoich zwariowanych książek opisuje piękność arcydzieł - lub banalnych budowli - architektury właśnie od tej strony. Zobaczcie sami, czy to nie wygląda jak wejście do pałacu.
Obok sklepu z liściem miłorzębu oraz szałwią jest nowa pierkarnia. Szwajcarska. A jednocześnie Europejska. Coś mi się tu nie zgadza, ale sprzedają też kawę, herbatę i maślankowy na zakwasie. Zafunduję sobie przerwę! Boże! Godzina magiczna w Warszawie nadal trwa od 11 do 12-tej.
W drodze do domu dowiem się, że pierwszy polski nobilsta z dziedziny literatury pięknej był mistrzem krawieckim. Jak moja mama!
Keine Kommentare:
Kommentar veröffentlichen