Mittwoch, 31. Mai 2017

środa, ostatni dzień miesiąca

Skończyłam książkę, powieść. Czytam po niemiecku. Piszę po niemiecku. Pod względem języka nie ma mnie w tym kraju. Skończyłam w sercu Warszawy lekturę tak zwanego "Heimatroman", a może "Entwicklungsroman" - powieści inicjacjnej - czyli Gustawa Frenssena Jörn Uhl. Późniejszy Frenssen jest nie do czytania, nie do strawienia, dlatego wymazują jego nazwisko z topografii wszystkich wsi i miasteczek w Dithmarschen. A ten pierwszy jego wielki utwór z roku 1901, całkiem staromodny z dzisiejszej perspektywy, oddaje klimat tamtych stronach i czasach. Autor wtedy odniósł taki sukces, że przestał być pastoren i został wolnym twórcą. Może lepiej by było, gdyby do końca życia spełnił funkcję Sługi Boży. Wychodzę na spacer odpoczynkowy.

Dienstag, 30. Mai 2017

wtorek bez burzy

Choć zapowiadana była. Obiecana. Temperatura odczuwalna ponad 30°. Ktoś dziś zapytał mnie tu przed domen, czyli w samym sercu Starego Miasta, jak dojść do Dworca Gdańskiego. Nie wiem! Odparłam skonsternowana. A on na to, że ktoś inni mu powiedział, że to tylko "dwa kroki stąd". Nie wierzę! Kiwałam głową. Zdezorientowana. A teraz patrzę na plan miasta, i rzeczywiście można iść Miodową a potem Bonifraterską i już człowiek prawie stoi tam na peronie. Muszę to jutro sprawdzić spacerkiem.

Montag, 29. Mai 2017

poniedziałek z dopełnieniem

Wczorajsze bis: premiera "Gaude" prowadzone przez samego twórcę, hiszpańskiego kompozytora Octavio Vazquez. Czyli współczesny utwór po barokowym oratorium. Bardzo ciekawe, mityczne, pełno dobrych wiosennych energii. A zapowiadany na 5 minut, czyli krótki jak to bis.

Sonntag, 28. Mai 2017

niedziela nad Wisłą

Powrót do porannego tai chi.

A wieczorem udam się do Bazyliki św. Krzyża na jedyne oratorium Vivaldiego "Juditha Triumphans" w wykonaniu orkiestry i chóru Cappella dell'Ospedale della Pietà:
Natalia Kawałek – mezzosopran (Juditha)
Wanda Franek – contralt (Holofernes)
Dorota Szczepańska – sopran (Vagaus)
Stefan Plewniak – prowadzenie i skrzypce

"Bardziej niż którekolwiek z wielu dzieł Vivaldiego, Juditha Triumphans, jest w całości skoncentrowana na promowaniu Republiki Weneckiej, która w sojuszu wojskowym z Austrią i papiestwem walczyła przeciwko imperium osmańskiemu. Juditha triumphans jest dziełem symbolizującym walkę o obronę wyspy Korfu na Adriatyku, i zwycięstwo nad Turkami. Juditha - wdowa z Bethulii reprezentuje Republikę Wenecji, Holofernes - najeźdźców otomańskiego imperium. Juditha jest niezwykle barwnym dziełem. Vivaldi odsłania przed nami cały wachlarz swojego kunsztu i fantazji, a niedawna rocznica 300 lat od powstania dzieła daje okazję by ujrzeć go w nowej odsłonie, jako niezwykłe widowisko muzyczne, na miarę czasów Vivaldiego i jego fantastycznej orkiestry. Judyta triumfująca, zwycięska nad barbarzyńcami Holofernesa, to oratorium Antonio Vivaldiego napisane w 1716 roku dla Ospedale della Pietà w Wenecji na podstawie biblijnej Księgi Judyty. Koncertowe wykonanie jedynego oratorium Vivaldiego Juditha Triumphans jest unikatowym programem, który przeniesie publiczność w niezwykły świat weneckich pałaców, sal koncertowych, teatrów operowych, krętych uliczek i gondolierów opowiadających historie podróżnym ukrywającym swe oblicza pod maskami i woalem wachlarzy. Ta barwna podróż będzie opowiedziana głosem fantastycznych wokalistek Natalii Kawałek, Doroty Szczepańskiej i Wandy Franek."
http://www.kapitula.org/pictures/2017/MFMS/2805.pdf

Samstag, 27. Mai 2017

sobota na cmentarzu

Ku pamięci Mistrza spotkałyśmy się o jedenastej u Bliklego, by stamtąd po godzinie pojechać na Powązki. Z białą oraz z czerwoną różą.

Freitag, 26. Mai 2017

piątek w Pałacu Kultury

Wypiłyśmy kawę w Bar Studio, na zewnątrz w przyjemnym chłodzie, patrząc na przytulny skwerek i na młodych ludzi, którzy coś tam majstrowali. A potem ni stąd, ni zowąd prawie zemdlałam.

Donnerstag, 25. Mai 2017

czwartek z Szymborską

Księżyc będzie w nowiu dokładnie o godzinie 21:44:28 - a więc mam czas na Szymborską: 

Oda do starości - Wisława Szymborska

Co to za życie bywa w MŁODOŚCI !?
Nie czujesz serca ...wątroby ...kości ...
Śpisz jak zabity, popijasz gładko ...
i nawet głowa boli cię rzadko.

                   ***
Dopiero człeku twój wiek DOJRZAŁY!
Odsłania życia urok wspaniały ...
Gdy łyk powietrza, z wysiłkiem łapiesz...

Rwie Cię w kolanach ...
Na schodach sapiesz ...
Serce jak głupie szybko ci bije ...
Lecz w każdej chwili czujesz że ŻYJESZ !
Więc nie narzekaj z byle powodu
Masz teraz wszystko ,czego za młodu
nie doświadczyłeś. Ale DOŻYŁEŚ!

                  ***
Więc chociaż czasem w krzyżu cię łupie
Ciesz się dniem każdym!

Miej wszystko w DUPIE!!!

Mittwoch, 24. Mai 2017

środa u fryzjera

Nareszcie! Pan Robert mnie strzyże. Burza popołudniu. A pierogi ze szpinakiem wieczorem w Antrakcie na tyłach Teatru Wielkiego.

Dienstag, 23. Mai 2017

wtorek w mieście

Oj, jaki hałas, jaki upał, jaki chaos w głowie i pod językiem. Wieczorem w Muzeum Literatury na koncercie pieśni filomatów.

Montag, 22. Mai 2017

poniedziałek w podróży

do Warszawy!
Montag unterwegs. Nach Warschau.

Für die Dagebliebenen:
18:00 - 18:30 Uhr Südermarkt, Meldorf
Meldorfer Mahnwache für den sofortigen Atomausstieg

Sonntag, 21. Mai 2017

sunday morning on the beach

Statt Kirche schwimmen. Meldorfer Bucht. Bei schon ablaufendem Wasser. Trotzdem Rutschgefahr. Ein Mann verschiebt mit einer Schubkarre Strandkörbe. Vom FKK-Strand zum Textilstrand. Eine Frau ist im Wasser. Sonst kein Mensch weit und breit.

Samstag, 20. Mai 2017

Rendsburg 2

Eis am Stiel. Die Anreise ist heute beschwerlicher. Und kostet dreimal soviel. Mit einem Zug, der zwar pünktlich ab Meldorf losfährt, aber auf dem am Bahnhof ausgehängten Fahrplan nicht existiert. Das Wundern kennt kein Ende. Mal ist es so rumn. Die Züge fahren, ohne auf dem Plan zu stehen. Mal ist es andersrum. Die Züge fahren nicht, obwohl sie auf dem Plan stehen. Die Rückfahrt wieder easy mit dem Bus. Ich döse vor mich hin und in die Landschaft hinein. Leiste mir in Heide beim Umsteigen das erstes Eis der Saison.

Freitag, 19. Mai 2017

Rendsburg

Zwei Tage ohne Meer. Nachdem gestern abend die Flut wärmer auflief als die Luft am Deich. Nun steht mir eine Reise mit dem Bus quer durchs Land bevor. Fortbildung Schiedsamt. Besonderheiten der obligatorischen Streitschlichtung. Sühneverfahren. Mediative Techniken.

Donnerstag, 18. Mai 2017

Hooger Nuss

die wievielte? Ich bin ein unpolitischer Mensch, immer schon gewesen. Ich erledige nur meine vaterländischen Pflichten. Immer schon. In der Schweiz gebe ich mindestens 4 x pro Jahr meine Stimme(n) ab. "In der Schweiz" ist hierbei als Anachronismus zu verstehen. Ich sitze an meinem Schreibtisch am Wattenmeer und gebe meine Stimme per Mausklick im Kanton Basel ab. In Meldorf tue ich es, wann immer mich der Deutsche Staat dazu auffordert. Erstmals bei der Landtagswahl vorletztes Wochenende war es mir ganz und gar unmöglich meine Stimme einer bestimmten Partei zu geben. Auf Hooge habe ich hautnah erlebt, wie der von dieser Partei dominierte Gemeinderat mit seinen und nicht seinen Leuten umgeht. Das werde ich bis ans Ende meiner Tage nicht mehr vergessen. Das heißt: fürs Leben lernen!
Aber: hier die offiziellen Ergebnisse. Und: politische Erdbeben geschehen ganz ohne mein Zutun. Hooge liegt im landesweiten Trend. Der amtierende Gemeinderat hat keinen Rückhalt in der Halligbevölkerung.
Von 89 Wahlberechtigten auf Hallig Hooge haben 75 ihre Stimme wie folgt abgegeben (1 = Erststimme, 2 = Zweitstimme):

34 (1) - 31 (2) CDU
19 (1) - 22 (2)  SPD
10 (1) - 8 (2) Grüne
4 (1) - 4 (2) FDP
4 (1) - 3 (2) SSW
4 (1) - 5 (2) Die Linke
0 (1) - 1 (2) Piraten

Eine Zweitstimme muss leer abgegeben worden sein, das ist möglich und macht die Erststimme nicht ungültig.

Quellen:
http://online.nordfriesland.de/WAHLEN/Landtagswahl2017/WK2-Erststimme.html
http://online.nordfriesland.de/WAHLEN/Landtagswahl2017/WK2-Zweitstimme.html

Mittwoch, 17. Mai 2017

Hexameter

Homer schrieb seine Ilias in formal geordneten Hexametern. Der Hexameter ist ein Versmaß. Die Hexameter-Verszeile ist in sechs rhytmische Einheiten aufgeteilte. Bei Homer sind es sechs Daktylen. Also sechs Füße - Versfüße, von denen jeder aus einer langen (oder betonten) und zwei kurzen (oder unbetonten) Silben besteht. Dák-ty-los - ist das sprechende Beispiel für einen Daktylos.
Plinius der Ältere bringt Homers Ilias, bzw. die geografischen Koordinaten des Trojanischen Krieges, in nuce - in einer Nussschale unter.
Deshalb schreibe ich neuerdings in Nüssen, in runzligen, rauen, harten Walnussschalen und verzichte ganz auf den epischen Überbau (das Geschwafel). Ich konzentriere mich auf das Wesen einer Sache. Fractalisiere die dargestellte Welt inhaltlich geordnet. Bringe den goldenen Kern meiner Erkenntnisse sicher in einer Nussschale auf den Weg. Aber wohin?

Dienstag, 16. Mai 2017

Hexenjagd

Ich komme nur noch spät nach Hause. Hexenjagd. Von Arthur Miller. In der Meldorfer Erheiterung. Eine in allen Farben, aber vor allem (weshalb?) in blau-gelb schillernde Inszenierung. Und trotzdem, oder gerade deshalb zappenduster. Das Prinzip, nach dem die Hexenverfolgungen und -verbrennungen in Salem 1692 vonstatten gingen (natürlich nicht nur dort!), erlebt gerade wieder sein in allen Schattierungen brillierendes weltweites revivel. 

Montag, 15. Mai 2017

Die kalte Sophie

Die fünfte und letzte und einzige weibliche Eisheilige. Die einzige, die im Volksmund immer mit dem Adjektiv "kalt" versehen auftritt: die Sophia von Rom, die am 15.5.304 n.Chr. als jungfäuliche Märtyrerin starb. Oder die vewitwete Sophia aus Mailand, die um das Jahr 130 durch Enthauptung starb und drei Töchter Pistis, Elpis und Agape (Glaube, Hoffnung, Liebe, siehe 1 Kor 13,13) hinterließ. Von der einen gibt es kaum Darstellungen. Es ist auch nicht überliefert, welcher Art ihr Martyrium war. Die andere wird vor allem in der Ostkirche verehrt und tritt meist mit ihren drei Tugenden/Töchtern auf.
Durch die warmen Eisheiligennächte explodiert mein Garten. Der Edelkastanie treibt Blätter aus und der Apfelbaum lässt bereits seine weißen Blütenblätter fallen. Sieht aus wie Schnee im Morgengrauen.

Und, nicht vergessen: 18:00 - 18:30 Uhr auf dem Südermarkt:
Meldorfer Mahnwache für den sofortigen Atomausstieg

Sonntag, 14. Mai 2017

Bonifatius von Tarsus

Der vierte Eisheilige. Bonifatius von Tarsus. Namensgleich aber nicht zu verwechseln mit dem wichtigsten Kirchenreformer im Frankenreich, dem sog. "Apostel der Deutschen", u.a. Gründer des Klosters Fulda, Bonifatius Wynfreth.  
Bonifatius der Eisheilige war kein Christ, sondern lebte, wie es heißt, "in Sünde" mit der reichen und schönen Römerin Aglae, die ihn schließlich in den Tod schickte. Indem sie ihn beauftragte, Reliquien christlicher Märtyrer von Tarsus nach Rom zu holen. In Tarsus, der heutigen Türkei, wurde Bonifatius Zeuge der Christenverfolgungen und ließ sich "aus Empathie", wie es weiter heißt, taufen. Zum Dank wurde er mit siedendem Pech hingerichtet. Diese und andere herzzerreißende Legenden stammen aus der Feder des Simeon Metaphrastes, der in Konstantinopel als Beamter am Hofe des Kaisers wirkte und offenbar viel Zeit für "romanhafte Erbauungserzählungen" hatte.
Ganz im Sinne meines armen Bonifatius war ich heute Nachmittag aus Empathie und in Sünde (nackt, nicht einmal ein Handtuch hatte ich dabei) bei schätzungsweise 13° Wasser- und 19° Lufttemperatur anbaden in der Meldorfer Bucht. Überlebt!

Samstag, 13. Mai 2017

Servatius

Samstag der Dreizehnte. Der dritte Eisheilige: Servatius, Bischof von Tongern, stammte aus Armenien, war als Enkel der Emeria (= Schwester Annas, die wiederum die Oma von Jesus war) Angehöriger der Heiligen Sippe. Wurde der Legende nach am 13. Mai 384 mit einem Holzschuh erschlagen. Andere Quellen datieren sein Leben in die Mitte des 5. Jahrhunderts. Aber so oder so scheint die Verwandtschaft mit Jesus zeitlich weit hergeholt.
In Dithmarschen steigen die Temperaturen rasant. Sie sind auch nachts mittlerweile zweistellig. Ich arbeite in der Morgenfrische im Garten. Denn schon beginnt man die Mittagshitze zu fürchten. Lege Sickerschläuche schlangenförmig im Bambusbeet aus. Es wird immer schwieriger, da der Bambus inzwischen dicht und unangreifbar steht. Trotzdem stutze ich ihn um den blühenden Apfelbaum zurecht. Es gibt auch in einem Garten so etwas wie Anciennität. Der Apfelbaum wurde gepflanzt, nachdem das Haus gebaut war. Und der Bambus zog mit uns eine Generation später ein. Erste neue faustdicke Triebe treiben aus dem Boden. Das ist meine Zuversicht, die keiner mehr untergraben kann.
Henryko: zdrowia, pomyślności, wytrzymałości!

Freitag, 12. Mai 2017

Pankratius

Der zweite Eisheilige. Pankratius wurde am 12. Mai 304, erst vierzehnjährig, auf Befehl des Kaisers Diokletian öffentlich enthauptet. Seines (kindlichen?) christlichen Glaubens wegen. Andere Quellen sagen, dies sei bereits 257 unter Valerian geschehen. Aus desselbem Grunde. Wie auch immer: ein Verbrechen an einem Minderjährigen. Der Leichnam wurde angeblich den Hunden zum Fraß vorgeworfen.
In Deutschland begann der Pankratiuskult erst ca 500 Jahre später, nachdem Kaiser Arnulf von Kärnten am 12. Mai 896 Rom erobert und diesen Sieg natürlich dem Beistand des Tagesheiligen - dem heiligen Pankratius - zugeschrieben hatte. Der Name Pankratius bedeutet nämlich "Der Alles Besiegende".
Ich liebe Pankratius aus ganz anderen Gründen. Er ist nämlich der Patron der jungen Saat! Und der Patron gegen Meineid und falsches Zeugnis! Ein Negativ-Patron also! Ich liebe die Aufrichtigkeit! Über alles! Außerdem ging der christliche Märtyrer als Pankraz der Schmoller in die helvetisch geprägte Weltliteratur ein. Dazu sehr lesenswert und immer noch aktuell (auch nach vollendeter Präsidentenwahl in den USA): Luise F. Pusch: Schmollende Männer einst und jetzt http://literaturkritik.de/id/22470

Donnerstag, 11. Mai 2017

Mamertus

Der erste Eisheilige. Die Nacht war sanft mit 4 Grad über Null. Meine Kürbis-, Zucchini- und Tomatenpflanzen trotzen den Temperaturen auf dem Gartentisch. Heute kommen sie, entgegen aller Bauernregeln, in die Erde.
Die Bauern stellten ihre Regeln vor der Kalenderreform auf, als noch der Julianische Kalender galt. Zeit ist auch nur ein Kompromiss des sozialen Mit- oder Gegeneinanders. Die Daten sind längst aus dem Küchenlatein weggelaufen. Die Eisheiligen müssten heute in Dithmarschen ungefähr Ende Mai nachts an die Türen klopfen. Aber wann soll ich dann mein bescheidenes Beet bestellen? Es gibt nichts Trägeres im Universum als christliche Heiligenverehrung! Mamertus war ein katholischer Bischof und starb am 11. Mai 477 n. Chr. in Gallien. Also vor eintausendfünfhundertvierzig Jahren. Er soll Wunder vollbracht haben und in der Lage gewesen sein, Feuer zu löschen. Deshalb wird er gerne bei Fieber, Dürre und Erkrankungen der Brust um Beistand angerufen. Das hat irgendwie alles nichts mit der Eiseskälte im Mai zu tun.

Mittwoch, 10. Mai 2017

Meldorfer Vollmond

Da wir gerade ständig in Heide Schütz und Schein singen, kam ich heute Abend auf der Heimfahrt in den Genuss des schönsten Maivollmondes über Meldorf. Meine monatliche Vollmondinfo verkündet die hohe Kunst des Gedankenloslassens. Einmal nicht (oder nichts?) denken! Keine Angst vor der Kopfleere haben! Es wird, verspricht sie, an nichts fehlen. In diesem Sinne: Gute Nacht!

Dienstag, 9. Mai 2017

Meldorfer Apfel

Ich habe gerade den letzten Apfel aus meinem Garten zum Frühstück verspeist. Die Vögel haben von der letztjährigen Ernte ihren guten Teil abbekommen. Mäuse waren keine zu Besuch im Winter. Entweder haben die Katzen sie vertrieben. Oder es war nicht kalt genug und sie mussten sich nicht in meine Apfellagerstätten schleichen. Ich habe monatelang einen Apfelkuchen nach dem anderen gebacken. Und jeden Tag einen Apfel gegessen. Bis heute. Und der Baum fängt gerade wieder an zu blühen.

Montag, 8. Mai 2017

Sonntag, 7. Mai 2017

Meldorf

Landtagswahl. Das Ergebnis lässt sich blicken. Den Denkzettel haben die bekommen, die ihn verdient haben. Ich saß den ganzen Tag im Wahllokal meines Wahlkreises als Beisitzerin und zählte bis eben abgegebene gültige und ungültige Stimmen nach Parteien aus. 90 % der Wählerinnen und Wähler beklagten sich über das Format des Stimmzettels. Und über die überflüssigen Binde-Striche im Amts-Deutsch der Wahl-Benachrichtigung zur Land-Tags-Wahl. Wer sich für Brief-Wahl entscheidet, muss einen Wahl-Schein beantragen und darf dann nicht mehr persönlich im Wahl-Lokal wählen. Nicht alles haben das verstanden. Die meisten, die persönlich erschienen, kannte ich. Es sind meine Nachbarn. Zu Hause ist man dort, wo man wählen darf. Ich darf hier und dort wählen. Also unterwerfe ich mich der Steigerung: zu Hause bin ich dort, wo ich in einen Wahlvorstand berufen werde.

Samstag, 6. Mai 2017

Gartenzaun

Zu Hause muss zuerst aufgeräumt werden. Am Nachmittag kommt die Sonne und ich mähe Rasen. Vorne und hinten. Dazwischen (der Akku muss laden) erzählt mir am Gartenzaun eine Nachbarin, was sie gestern abend im Fernsehen gesehen hat. Ich wundere mich immer wieder, was die Leute sich antun nächtelang. Ihr letzter Satz lässt mich ratlos zurück: "Ich kann mir nicht vorstellen, dass Du mir ihr gut ausgekommen bist." Sagte meine Meldorfer Nachbarin zu mir, nachdem ich aus Nordfriesland zu Fuß zurückgekommen bin. Sie hat etwas oder jemanden im Fernsehen gesehen oder gehört und zieht daraus Schlüsse auf mein Leben. Das ist schon ziemlich irre. Ich verbringe den Abend in der Sauna.

Freitag, 5. Mai 2017

Stinkestiefel

Zurück am Wasser und in der Waldlosigkeit. Der Wind hat eine ganz andere Stimme in den Bäumen. Eine ganz andere Kraft am Deich.

Donnerstag, 4. Mai 2017

Högel

Die Sonne geht über dem Högelfeld auf. Kein Muskelkater. Keine Blasen an den Füßen. Traumlos geschlafen.

Mittwoch, 3. Mai 2017

Joldelund

Zurück auf dem Festland. Ich wandere durch Nordfriesland. Laufe von Bredstedt über Dörpum, den Mergelschächten entlang, an der Mühle vorbei über Hogelund nach Joldelund. Überall blüht der Löwenzahn. Überall bläst der Wind steif von Ost, Nordost. Überall scheint die Sonne. Überall arbeiten Windräder. Hogelund, Joldelund, Goldelund, Haselund, Ladelund ... was bedeutet die Endung - lund?

Dienstag, 2. Mai 2017

Hooger Nüsse 2

Heute, nach dem Baden, Ketelswarf, Langeness:

"Im Hauptberuf bin ich Aerokartografin und werte Luftaufnahmen von Profi- und Hobbyfotografen aus. Dazu muss ich verwackelte und schräg aufgenommene Fotos so lange umformen, bis sie horizontale Eigenschaften bekommen. Ich arbeite mit Einbildinstrumenten in der Dunkelkammer. Und diese Leute sitzen beim größten Wintersturm in zweimotorigen Erkundungsmaschinen. Fliegen mit erfahrenen Piloten durch Hagelschauer übers Wattenmeer auf einer minimalen Höhe, die keinem anderen Flugzeug gestattet wird. Nur um den maximalen Hochwasserzeitpunkt nicht zu verpassen und aus einer geöffneten Luke im Cockpit Hunderte Bilder zu schießen. Zu mir kommt nur eines, das Beste. Ich entzerre die falschen Winkel und verleihe dem Foto Glaubwürdigkeit.
So kommt Hooge eines Tages vor mein Auge. Hooge bei Tageslandunter auf einem Luftbild. ..."  (© Judith Arlt 2017)