Mittwoch, 31. Mai 2017
środa, ostatni dzień miesiąca
Skończyłam książkę, powieść. Czytam po niemiecku. Piszę po niemiecku. Pod względem języka nie ma mnie w tym kraju. Skończyłam w sercu Warszawy lekturę tak zwanego "Heimatroman", a może "Entwicklungsroman" - powieści inicjacjnej - czyli Gustawa Frenssena Jörn Uhl. Późniejszy Frenssen jest nie do czytania, nie do strawienia, dlatego wymazują jego nazwisko z topografii wszystkich wsi i miasteczek w Dithmarschen. A ten pierwszy jego wielki utwór z roku 1901, całkiem staromodny z dzisiejszej perspektywy, oddaje klimat tamtych stronach i czasach. Autor wtedy odniósł taki sukces, że przestał być pastoren i został wolnym twórcą. Może lepiej by było, gdyby do końca życia spełnił funkcję Sługi Boży. Wychodzę na spacer odpoczynkowy.
Abonnieren
Kommentare zum Post (Atom)
Keine Kommentare:
Kommentar veröffentlichen